Tezeusz Tezeusz
148
BLOG

Małgorzata Frankiewicz: Siła stanu podgorączkowego

Tezeusz Tezeusz Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Wszystko bowiem, co z Boga zrodzone, zwycięża świat, tym właśnie

zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara. A kto zwycięża

świat, jeśli nie ten, kto wierzy, że Jezus jest Synem Bożym?

1 J 5, 4 – 5

Fajnie jest wierzyć, bo człowiek od razu czuje się lepiej w świecie groźnym i poplątanym dla niedowiarków. Wiara umacnia, uzdrawia, pozwala rześko i entuzjastycznie pokonywać życiowe przeszkody. Wiara czyni cuda i pozwala góry przenosić. I w ogóle daje mnóstwo korzyści, które każdy chyba potrafi wymienić. Któż rozsądny nie chciałby takiego panaceum na wszelkie kłopoty? Problem w tym, że o wiarę trudniej trochę niż o zachwalane podobnie napoje energetyzujące albo wczasy nad ciepłym morzem. Nie bywa też, niestety, tak zaraźliwa jak marcowa grypa albo zamiłowanie do Facebooka.

Toteż zawsze pozostają tacy, którzy śpiewając o poranku „Bądź pochwalon Boże wielki”, zaczynają się zastanawiać, czy Bóg naprawdę istnieje i tak w egzystencjalnym niepokoju schodzi im do wieczora, aż zakończą dzień westchnieniem: „Niech Cię nawet sen nasz chwali”. Tacy, którzy nie wyruszą w uroczystej procesji, a tym bardziej nie będą demonstrowali na ulicach w obronie wiary, Kościoła, krzyża, bojąc się powierzyć wścibskim spojrzeniom swoją kruchą relację z Bogiem. Tacy, którzy zawsze nie są razem z resztą, gdy przychodzi Jezus, a potem wątpią w to, co dla innych oczywiste, więc mogą już tylko ufać w Boże miłosierdzie, bo ludzie raczej im go nie okażą.

Niewierni Tomasze… Niewierni, bo niepotrafiący uwierzyć tak jak większość: szybko, łatwo, bezproblemowo. Niewierni, bo stawiający pytania wówczas, gdy większość cieszy się już bezpieczną pewnością. Niewierni, bo żyjący w ciągłym i nieukojonym metafizycznym niepokoju. Owszem, przyznamy, że Tomasz w końcu jakoś tam uwierzył, może nawet na swój dziwaczny sposób wierzył cały czas. Czy jednak dla większości z nas nie jest to jakiś gorszy rodzaj wiary? Czy współcześni niewierni Tomasze nie irytują „wierzących lepiej”, gdy tak uparcie przychodzą nie zawsze w porę, zachowują się niezgodnie z obowiązującymi rytuałami, kwestionują to, co wydaje się niekwestionowalne, próbują zniszczyć zbyt dla nich prosty obraz rzeczywistości?

Cóż może znaczyć dla Boga nasz ludzki podział na wierzących lepiej lub gorzej? Jezus zrozumiał przecież postawę Tomasza i nawet sam wyszedł mu naprzeciw zachęcając, ab dotknął Jego ran. Obyśmy zawsze potrafili naśladować pod tym względem Jezusa! Obyśmy potrafili wskazywać wątpiącym prawdziwe Jezusowe rany, zamiast potępiać ich niepokój czy uznawać ich za niegodnych uczestniczenia w naszych chrześcijańskich wspólnotach! Obyśmy nie zapominali, że do Boga prowadzi więcej dróg, niż jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, a wśród nich jest także droga niedowiarstwa!

Niedawno dowiedziałam się, że niedowiarstwo, którego objawy dostrzegam zresztą u siebie codziennie, jest rodzajem stanu podgorączkowego, czyli w gruncie rzeczy czymś chorobliwym, a ponadto utrudniającym życie. Niedowiarstwo nie jest fajne. Niedowiarstwem nie zwycięża się świata, ale tkwi w nim siła i wartość, której nie można lekceważyć. Jak stan podgorączkowy - sygnał zagrożenia i dysharmonii w ludzkim organizmie – rozbudza w nas często instynkt samozachowawczy i skłania do większej dbałości o własne ciało, tak niedowiarstwo alarmuje, że w naszej relacji z Bogiem dzieje się coś niedobrego.

Niedowiarstwo ma też w sobie siłę Pawłowego ościenia - to szkoła pokory, w której każda kolejna lekcja zbliża nas do prawdy, w jak niewielkim stopniu nasza wiara zależy od nas samych, a jak bardzo zawdzięczamy ją Bożej łasce. Człowiekowi, który jak Tomasz chce uwierzyć, a nie potrafi, trudno pogrążyć się w iluzji własnej wszechmocy. On już wie na pewno, że sam nie zbawi siebie, a więc tym bardziej zadanie zbawiania bliźnich pozostawia Bogu. Niedowiarstwo wreszcie jako poważnie przeżyte doświadczenie poznawcze może ukazać człowiekowi granice jego rozumu i doprowadzić wprost do wrót Wielkiej Tajemnicy, gdzie można już tylko powiedzieć: „Pan mój i Bóg mój!”

Módlmy się zatem, aby Bóg pozwolił nam dostrzec tkwiące w każdym z nas na różne sposoby Tomaszowe niedowiarstwo, diagnozować stany podgorączkowe naszej wiary i w porę stosować środki zaradcze, które będą nas chroniły przed większym złem.

www.tezeusz.pl

 

Rozważanie na II Niedzielę Wielkanocną - Miłosierdzia Bożego, rok B2
Tezeusz
O mnie Tezeusz

Blog portalu Tezeusz; pod redakcją Michała Piątka Tezeusz jest portalem dla osób zainteresowanych problematyką religijną, kulturalną i społeczną. Zwracamy się jednak szczególnie ku katolikom i innym chrześcijanom, którzy pragną pogłębiania swej wiary, by móc pełniej żyć Ewangelią i owocniej świadczyć o Chrystusie w dzisiejszym pluralistycznym świecie. Wierzymy bowiem, że Jezus Chrystus jest źródłem sensu życia i zbawienia, a Kościół katolicki wspólnotą wiernych, powołaną do dawania świadectwa Bożej i ludzkiej miłości. Promujemy katolicyzm czerpiący z bogatej tradycji Kościoła, zdolny do twórczej obecności we wszystkich dziedzinach życia osobistego i publicznego oraz nie lękający się wyzwań współczesności.  Z "Misji" Tezeusza.  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości